Nie potrafię - chciałam szepnąc powiedzieć krzyknąć
-Czujesz ten zapach?
W powietrzu unosiła się złota mgiełka o ostrym, nieprzyjemnym zapachu.
-Nawet go widzę.
-Chodźmy zobaczyć o co chodzi.
-OK.
Ruszyliśmy za mgiełką. Po kilku minutach woń stała się bardziej uporczywa.
Wdzierala się w płuca i sprawiała ,ze powietrze było ciężkie i gęste.
Czułam się jakbym oddychala trucizna pływająca wśród resztek świeżego powietrza.
W końcu doszliśmy do centrum problemu.
Do rzeki.
Pływała w niej złota ciecz. Gdyby nie duszace opary myślałambym, ze szczęśliwe trafiłam na Oazę Uzdrawiającej Wody.
Niestety, to wyglądało na coś wręcz odwrotnego.
Ta rzeka była błyszcząca, niebezpieczna i mówiąca wręcz "Napij się, no dalej. Wiem że chcesz"
Nagle poczułam suchość w gardle.
Przecież jeden drobny łyczek nie zaszkodzi...
Spojrzałam na Lucyfera.
-Pijemy?- zapytał
-Na trzy. -odpowiedziałam.
Wiedziałam, że głupia decyzja, czułam ,ze i tak się nie powstrzymam.
(Lucyfer? Nie wiem czy mogę ci zaufać..)
czwartek, 15 października 2015
niedziela, 11 października 2015
Event
Rozpoczynamy event
Tu wasza kochana Tene (ta skromność)
Przepraszam, że trochę się opóźniło. Nie miałam dostępu do Internetu.
Podsumowując wcześniejszy post:
Proszę o podpisanie się pod tym postem.
W komentarzach oczywiście.
Tu wasza kochana Tene (ta skromność)
Przepraszam, że trochę się opóźniło. Nie miałam dostępu do Internetu.
Podsumowując wcześniejszy post:
- Nasze wody są zatrute
- Brakuje pożywienia
- Ścigają nas Łowcy
Proszę o podpisanie się pod tym postem.
W komentarzach oczywiście.
czwartek, 8 października 2015
Rozpoczynamy event!
Zaczynamy event!
Odkąd w rzekach płyną złote smugi, wszelka roślinność zaczęła umierać. Drobne zwierzęta zostały otrute, a wilki dopadła niezwykła przypadłość.
Po tym jak magia zaczęła umierać, wraz ze światem pojawiły się nowe niebezpieczeństwa.
Łowcy rozpoczęli poszukiwania.
Teraz, polują na nas. Wiedzą już gdzie jesteśmy.
Jesteśmy osłabieni, a oni wykorzystują naszą bezsilność.
Nie potrafimy opanować naszych mocy, rządzi nami pełnia.
Ci którzy nie napili się z żadnej z rzek, umierają na odludziach.
Innych, codziennie ścigają Łowcy.
Teraz, nie ma dla nas bezpiecznego miejsca.
Event rozpocznie się 9 października i będzie trwał 2 tygodnie. (Jeśli zajdzie potrzeba możemy go przedłużyć).
Tematyka eventu rozciąga się pomiędzy problemami z brakiem podstawowej żywności, a walką z Łowcami.
"Problem rozpoczął się przez przypadek. Torba z zakazanymi eliksirami wylała się i zatruła miejsce z którego wypływają nasze rzeki.
Wśród nich przeważa ten, zmieniający nasz fenotyp w połowie na ludzki, choć pojawiają się również inne, niezidentyfikowane."
Odkąd w rzekach płyną złote smugi, wszelka roślinność zaczęła umierać. Drobne zwierzęta zostały otrute, a wilki dopadła niezwykła przypadłość.
Po tym jak magia zaczęła umierać, wraz ze światem pojawiły się nowe niebezpieczeństwa.
Łowcy rozpoczęli poszukiwania.
Teraz, polują na nas. Wiedzą już gdzie jesteśmy.
Jesteśmy osłabieni, a oni wykorzystują naszą bezsilność.
Nie potrafimy opanować naszych mocy, rządzi nami pełnia.
Ci którzy nie napili się z żadnej z rzek, umierają na odludziach.
Innych, codziennie ścigają Łowcy.
Teraz, nie ma dla nas bezpiecznego miejsca.
Event rozpocznie się 9 października i będzie trwał 2 tygodnie. (Jeśli zajdzie potrzeba możemy go przedłużyć).
Tematyka eventu rozciąga się pomiędzy problemami z brakiem podstawowej żywności, a walką z Łowcami.
"Problem rozpoczął się przez przypadek. Torba z zakazanymi eliksirami wylała się i zatruła miejsce z którego wypływają nasze rzeki.
Wśród nich przeważa ten, zmieniający nasz fenotyp w połowie na ludzki, choć pojawiają się również inne, niezidentyfikowane."
Od Renne do Willa
Powolnym krokiem zblizalismy się do jaskini.
Odgarnęłam liany zastępujące drzwi i wpuściłam kulejącego Willa.
W środku znajdowały się tylko skalne półki i kilka wazonow z kwiatami.
Nie zdążyłam zrobić żadnych zapasów, a przecież doroslemu wilków nie starczy jeden królik dziennie.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Mój wzrok spoczął na torbie z eliksirami.
Była to jedyna rzecz, która została mi z poprzedniego życia.
Spojrzałam na przyjaciela. Chyba zauważył na co wcześniej patrzyłam.
-Co tam jest?
Skuliłam się trochę.
-Obiecujesz ,że nikomu nie powiesz?
Skinął głową.
Wzięłam torbę w żeby i ruszyłam ku mojemu ulubionemu miejscu.
Will pobiegł za mną.
Dotarliśmy na miejsce. Było to miejsce gdzie ze skał wypływały wszystkie rzeki.
Tam wyjęłam jedną z bardzo wielu złotych butelek.
Napiłam się zawartości.
Otoczyło mnie światło. Z daleka dobiegały mnie krzyki przyjaciela.
Wzięłam kolejny łyk.
Poczułam ból.
Światło urosło i otoczyło mnie całą.
Krzyknęłam.
Odgarnęłam liany zastępujące drzwi i wpuściłam kulejącego Willa.
W środku znajdowały się tylko skalne półki i kilka wazonow z kwiatami.
Nie zdążyłam zrobić żadnych zapasów, a przecież doroslemu wilków nie starczy jeden królik dziennie.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Mój wzrok spoczął na torbie z eliksirami.
Była to jedyna rzecz, która została mi z poprzedniego życia.
Spojrzałam na przyjaciela. Chyba zauważył na co wcześniej patrzyłam.
-Co tam jest?
Skuliłam się trochę.
-Obiecujesz ,że nikomu nie powiesz?
Skinął głową.
Wzięłam torbę w żeby i ruszyłam ku mojemu ulubionemu miejscu.
Will pobiegł za mną.
Dotarliśmy na miejsce. Było to miejsce gdzie ze skał wypływały wszystkie rzeki.
Tam wyjęłam jedną z bardzo wielu złotych butelek.
Napiłam się zawartości.
Otoczyło mnie światło. Z daleka dobiegały mnie krzyki przyjaciela.
Wzięłam kolejny łyk.
Poczułam ból.
Światło urosło i otoczyło mnie całą.
Krzyknęłam.
***
-Renne? Renne!
Powieki nie miały siły się otworzyć.
-Renne? To ty? Coś Ci się stało?
Uchyliłam tylko jedną z powiek.
-Wiiiill?
-Renne! Co ci się stało... Ta mikstura... Ja tak przepraszam...
-Cooo!?
Wstałam. Poczułam okropny ból w nadgarstkach.
W nadgarstkach?
Zdałam sobie sprawę, że jestem człowiekiem.
-Przepraszam -powiedział i zamknął oczy.
-Co się stało???
-Ja... ja wyrwałem Ci tę butelkę... i wrzuciłem ją do wody... I wtedy ty spadłaś na ziemię i...
-I?
-I... I spadłaś na te torbę...
-Tak? -zachęciłam go z coraz gorszymi przeczuciami.
-I wszystko wylało się do rzek. - zakończył jednym tchem.
(Will?)
Od Lucyfera do Izzy
Otworzyłem oczy i podniosłem się ale nie byłem w ciele tylko wyżej. Ujrzałem mrok, a w nim Izzy z białą postacią. Krzyczałem, ale Izzy chyba mnie nie słyszała.
-Więc kto?-słyszałem coś
-"Nie słuchaj aniołów, zaufaj swemu przyjacielowi, chociaż nawet jednemu nie pozornie słabemu...."-Reszta mi się urwała , gdy znowu widziałem zauważyłem, że Iz płacze.
-Co się stało?-zapytałem ale wadera nie odpowiedziała
-Iz proszę zaufaj mi.
Oczy wadery jakby zaiskrzyły...
(I co ty na to Iz?)
***
Nagle znalazłem się spowrotem na Ziemi ale czułem się nieswojo. Gdy zobaczyłem Izzy oczy zaszły mi mgłą. Moje usta coś mówiły, ale to nie ja. -Więc kto?-słyszałem coś
-"Nie słuchaj aniołów, zaufaj swemu przyjacielowi, chociaż nawet jednemu nie pozornie słabemu...."-Reszta mi się urwała , gdy znowu widziałem zauważyłem, że Iz płacze.
-Co się stało?-zapytałem ale wadera nie odpowiedziała
-Iz proszę zaufaj mi.
Oczy wadery jakby zaiskrzyły...
(I co ty na to Iz?)
niedziela, 4 października 2015
Od Izzy do Lucyfera
Mój instynkt zabójcy pojawił sie kiedy nauczyłam się chodzić.
Teraz, kiedy miałam przed sobą żywe cele, krew mojej matki dala o sobie znak.
Skoczyłam na demona.
Ciemność.
***
Wokół mnie była pustka.
Gdzieś na dole moje ciało szarpane było przez demony, ale tutaj nie odczuwałam najmniejszych nawet tego skutków.
Moja dusza o czerwonawej poświadczenie, lewitowala wśród próżni.
Wokół mnie przewija się sceny z mojego życia.
Początki, anioły, które próbowały sprawić bym mogła być normalna.
A późnej demony, tortury i ta wielka nienawiść, która urosła w moim sercu.
Skulilam się, próbujac nie myśleć o przeszłości.
Zacisnelam dłoń. Zdałam sobie sprawę ,ze przyjęłam postać człowieka.
Więc to jest moja pierwotna forma?- zapytałam sama siebie.
-I tak, i nie. - odpowiedział głos z tylu.
Odwróciłam się i natychmiast tego pozalowalam.
Obok była postać ze światła. Nie dało się tego inaczej określić.
Światło płynęło, że wszystkich stron i otulało mnie swą poświatą.
Po raz pierwszy od tak wiele, wielu lat poczułam, że wszystko będzie dobrze.
-Isabelle. -głos był tak miękki.
Mogłabym go słuchać godzinami.
-Isabelle. - głos był bardziej natarczywy.
Spróbowałam skupić się na postaci, ignorując poczucie ulgi i radości.
-Taaak? - zapytałam rozmarzonym glosem.
Anioł otworzył usta.
I wdety pojawiła się ciemność.
Nie była już taka sama, przyjemnai ciepła.
Ta, była nieprzyjemna, wręcz przerażająca.
W powietrzu wisiało napięcie.
-Nie słuchaj aniołów. -powiedział głos Lilith. -To zdradliwe istoty. -dokończyła moja matka.
Po chwili spadłam na ziemię. Do świata rzeczywistości.
Gdy tylko oprzytomnialam do przyszło mi pytanie.
Co było tak ważne, że chciał mnie przedtem ostrzec?
(Lucyfer?
Jak to imię pięknie wpasowalo się do kontekstu :-) )
Spróbowałam skupić się na postaci, ignorując poczucie ulgi i radości.
-Taaak? - zapytałam rozmarzonym glosem.
Anioł otworzył usta.
I wdety pojawiła się ciemność.
Nie była już taka sama, przyjemnai ciepła.
Ta, była nieprzyjemna, wręcz przerażająca.
W powietrzu wisiało napięcie.
-Nie słuchaj aniołów. -powiedział głos Lilith. -To zdradliwe istoty. -dokończyła moja matka.
Po chwili spadłam na ziemię. Do świata rzeczywistości.
Gdy tylko oprzytomnialam do przyszło mi pytanie.
Co było tak ważne, że chciał mnie przedtem ostrzec?
(Lucyfer?
Jak to imię pięknie wpasowalo się do kontekstu :-) )
czwartek, 1 października 2015
Od Tene do Izzy
Gdy wydawało mi się, że z nim skończyłyśmy usłyszałam
Nigdy mnie nie złamiecie
To nie była Izzy
Krew za krew
Jak na zawołanie oczy mi zaszły mgłą, a z brzucha trysnęła krew.
Nic nie widziałam.
Nie wiem gdzie była Izzy
Isabelle Izzy gdzie jesteś
Wołałam w myślach
Jestem ja Ogień
Co? O co chodzi?
Nagle zobaczyłam Izzy leżała z drugiej strony basiora.
Ktoś mu pomógł
Byli tam we dwoje.
My obie na nich dwóch
Trochę nie równe szanse.
Podniosłam się i zawyłam
Izzy poszła w me ślady
Rzuciłyśmy się na nich z furią
Nie warto nas gniewać
Później wszystko potoczyło się zbyt szybko...
***
Następnego ranka obudziłam się cała obolała
Izzy? zawołałam
Nigdy mnie nie złamiecie
To nie była Izzy
Krew za krew
Jak na zawołanie oczy mi zaszły mgłą, a z brzucha trysnęła krew.
Nic nie widziałam.
Nie wiem gdzie była Izzy
Isabelle Izzy gdzie jesteś
Wołałam w myślach
Jestem ja Ogień
Co? O co chodzi?
Nagle zobaczyłam Izzy leżała z drugiej strony basiora.
Ktoś mu pomógł
Byli tam we dwoje.
My obie na nich dwóch
Trochę nie równe szanse.
Podniosłam się i zawyłam
Izzy poszła w me ślady
Rzuciłyśmy się na nich z furią
Nie warto nas gniewać
Później wszystko potoczyło się zbyt szybko...
***
Następnego ranka obudziłam się cała obolała
Izzy? zawołałam
Subskrybuj:
Posty (Atom)