Po ucieczce od ciotki moje życie był cały czas w ruchu. Nigdzie nie potrafiłam zagrzać miejsca a po stracie ukochanego nawet w mojej starej watasze nie mogłam usiedzieć. Jak widać życie w rodzinie czy watasze nie jest mi pisane. Samotność nigdy nie była dla mnie przygnębiająca, no chyba, że czasem miałam gorsze dni.
Moja kolejna podróż, gdzie idę?
Nie mam pojęcia.
Po prostu idę przed siebie.
Nagle moim oczom ukazał się przystojny basior.
- Hey! Kim jesteś? - spytał nieznajomy. Z resztą słusznie, możliwe, że pałętam się po jego watasze.
- Jestem Nana-Ku, wędrowny wilk i zielarka jak zajdzie potrzeba. A ty?
- Jestem Araszi. Nie jesteś z watahy "Upadłego Anioła"?
- Nie jestem z żadnej watahy ale chętnie dołączę. Zaprowadzisz mnie do Alfy?
(Araszi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz