sobota, 31 października 2015

Od Lucyfera do Izzy (Event)

Siedziałem przed Izz, strasznie się bałem — obudzi się , posłuchała mnie i tamtego wilka czy została oszukana? Myśli było tak wiele nie cierpię tracić przyjaciół nawet jeśli oni tak nie twierdzili. Izz otworzyła oczy z szcześ pojawiły się łzy wzruszenia. Przytuliłem ją i dałem jej wstać, była trochę oszołomiona więc dałem jej chwilę by doszła do siebie w końcu oboje byliśmy nad ziemią.
(Izzy?)

niedziela, 25 października 2015

Od Tene do Izzy

Gdy połączenie się przerwało byłam mokra od potu. Co oni jej zrobili?
Czy Izzy żyje? Ile nam zostało czasu?
Zerwałam się z posłania ignorując rozdzierający ból głowy i wybiegłam z jaskini. Ból przeszywał mi grzbiet i łapy ale nie poddawałam się. Musimy się ukryć. Musimy walczyć.
Już nie wiem co było ważniejsze.
Trzeba przekazać wieść pozostałym.
Nie, chwila muszę się więcej dowiedzieć by móc działać. Jak wyglądają Łowcy? Mogę udawać jednego z nich.
Izzy proszę daj odpowiedź.....
(Izzy?)

Od Lucyfera do Tobiasa

Czas pułapki
Wreszczie się stamtąd wydostałem teraz muszę znaleśc te głupie zrudł które było zatrute. Po drodze spotkałem swych ludzi którzy zaczynali się przede mną samochodem. - Część to drogim dojedziemy do trucizn? -Tak. Mógłbym o coś spytać? -Pewnie. -Dlaczego wybijacie tutejsze wilki? - Widzisz taki mamy rozkaz nie wiemy co przełożeni mają w planach. Po czym odjechali azłem ta drogim jeszcze jakieś 5 godzin. Po czym weszłem do lasu na szczęście moje zmysł były nadal sprawne. Minęły dwa dni poszukiwań źrudła które nazwałem Źrudłem Przemiany. W końcu je znalazłem wskoczyłem do wody i automatycznie straciłem przytomność. Ocknołem się na dnie i jak najszybciej wruciłem do swojej prawdziwej postacji. Jak najszybciej opusciłem tamto miejsce zacierajac za sobom ślady. Gdy byłem już niedaleko z nieba zleciał Tobias.
(Tobias?)

piątek, 23 października 2015

Od Lucyfera

Czas pułapki

Ocknąłem się w białym pokoju leżałem na materacy przykryty puszystym czarnym kocem, na przeciwko mnie znajdywały się drzwi w których umieszczona była szybka. Nagle do pokoju weszło trzech mężczyzn
Jeden miał rude włosy,2brazowe a 3czarne
Mężczyzna w rudych włosach powiedział.
-Część
Spojrzałem na górę byli kurna wysocy jak diabli
-Część. Kim jesteście?
-Jesteśmy lekarzami -powiedział czarnowłosy
- Nie kłam , nie cierpię takich ludzi.
-wiedze że nieźle rozpoznajesz kłamstwa. Jesteśmy takimi lekarzami którzy przeprowadzają różne badania.
-A co czy macie w tej walizce?
-chcesz zobaczyć?
Mężczyzna w rudych włosach zawołał kolegę by przyniósł walizkę jednak oboje podeszli zostałam zapędzona w kozi róg.
Czarny mężczyzna otworzył walizkę skat wziął stamtąd jedna rzecz i odwrócił ja do mnie. Miałem złe przeczucia w walizce znajdywały się igły i inne przyrządy. Dwoje z nich zaczęło się do mnie zbliżać.
-Co wy chcecie mi zrobić?!
Mężczyzna w czarnych włosach powiedział bym się nie martwił .
Mężczyźni rzucili się na mnie ale zdarzyłem ich przeskoczyć. I tak nie miałam dokątr uciec. Po chwili leżałem na ziemi, odwrócili minie na plecy pobrali mi krew a następnie podali środek uspokajaczy czy coś w tym stylu. Po chwili poczułem ze nie mam żadnych sił żeby wstać a co dopiero się bronić. Leżałem na ziemi widziałem co się wokół mnie dzieje mężczyzna roscioł mi trochę ręki a później ja szył i zabandażował . Świecili mi po oczach nagle straciłem przytomność. Ocknąłem się nie wiem kiedy , czy to noc czy dzień ujrzałem jedzenie koło materacu . Na talerzu leżała bułka szynka i w kubku co czarnego było to kakao w drugim była woda a trzecie kawa , zjadłam wszystko zostawiłem kawę bo była niedobra.
Do pokoju weszło dwóch mężczyzn jeden czarno włosy a drugi ma białe włosy i w ręce czy ma karabin. Wystraszyłem się nie mogłem wstać bo byłem za bardzo osłabiony. Mężczyźni podeszli do mnie lekko udało mi się cofnąć, blondyn oddał broń czarnowłosemu. Białowłosy wyciągnął
z kieszeni pistolet podszedł do mnie bliżej
przyłożył mi pistolet do czoła , serce biło mi jak szalone, tętno przyspieszyło jak diabli. Mimo wiedzy że życie jest ciężkie oczy zaszły mi łzami nie chciałem jeszcze umierać. Nagle do pokoju wbiegła zdyszana kobieta, krzycząc ,,STAĆ!!".
- Co się stało?
Kobieta podała mu jakieś papier, gdy je obejrzał zrbił wielkie oczy i zawołał swego kolegę który nie spuszczał mnie z celownika.
Białowłosy spojrzał na mnie jakby zobaczył chodzacego ducha.
Mężczyznom podeszli do mnie nie miałam gdzie uciec siedzę w koncie, łzy spływają mi po twarzy.
-Przepraszamy cię za to co się stało.
Nóg se gadać do woli bo byłem zbyt roszczesiony i wystraszony by go słuchać.
Do pokoju weszedł chłopaz z czarnymi włosami i zielonymi oczami.
-Blake , White odsuncie się od niego.
Mężczyzna podszedł do mnie a tamci odeszli.
- Nie martw się nic ci nie grozi.
Wyciagnoł rękę w moim kierunku zasłoniłem się rękami. Meżczyzna zobaczył ranę na lewej ręce, natychmiast wstał i odwrócił się do meżczyzn którzy zbladli na twarzy.
-Który z was to zrobił!!!
Oboje opuścili wzrok.
-Wszyscy wynosćie się stąt!!
Gdy tamci wyszli zielono Oki mężczyzna podszedł do mnie, złapał mnie za rękę na której miałem ranę cięta jednocześnie sięgając do kieszeni z której wyjął lek i badarz.
-Dziękuję że mnie opatrzyłeś, ale czemu mnie nie wypuścić?
-Chesz wyjść.
-Tak
- To choć.
Wyszliśmy na zewnacz dotarliśmy do głownej bramy proszę możesz wyjść. Jesteś wolny.
-Naprawdę???
-Tak.
-Tak wybiegłem ruszając w dalszą drogę.


( I tak minęło 5tygodni)
Przepraszam za błędy jagby były

środa, 21 października 2015

Od Koki (Event)

Szłam po nowych terenach gdy usłyszałam odjerzdzajacy samochód szybko schowalam się w krzakach , gdy odjechał tuż zanim na ścierzke tuż za nim wyszła wadara nie wyglądała za dobrze więc postanowiłam coś sprawdzić.
-Hej wszystko gra? Zapytałam a ona połączyła się na mnie i zaczęła warczec
-Poczekaj nic ... Znaczy nie chce walczyć dostałam się tu no i ogułem jestem Uro


(Ktoś?)

Jeśli ktoś ma problemy z ortografią to może korzystać z pomocy Word'a lub słowników.

wtorek, 20 października 2015

Od Izzy do Tene (Event)

Ból był okropny.
Ale nie to było najgorsze.
Światło świeciło prosto w oczy.
Wokół mnie siedziało mnóstwo ludzi, ale widziałam tylko cienie sylwetek.
-Kim jesteś, wilku?
Odwróciłam głowę w kierunku głosu.
-Jestem... Merry.
Rozbłysło światło, a prąd przeszedł przez moje ciało.
-Nie kłam. To Ci nic nie da.
Westchnęłam i opuściłam głowę.
-Jestem Isabelle.
Ktoś z tyłu wydał zdenerwowane parsknięcie.
-Mów wszystko, głupcu.
-Jestem Isabelle, córką Lilith...
-To demon! - ktoś pisnął.
-Zamknijcie się! - wrzasnął inny głos. -Córko Lilith, wiedz, że zostaniecie zniszczeni. Wasze stado opanowała nadprzyrodzona zaraza, która już nigdy nie odpuści. A naszym zadaniem jest was wykończenie. To nasze jedyne i ostatnie ostrzeżenie. Albo sami się zabijecie, albo my to zrobimy, sto razy boleśniej.
-Już?- spytał poprzedni głos
-Tak. Jest wasza.
Mechaniczne pasy opadły, światło zgasło, a poczułam tysiące uderzeń naraz.
But trafił mnie w głowę, a czerwień pojawiła się wokół.
-Przestańcie. Ma przekazać wiadomość pozostaaa...

(Tene?)

Od Lucyfera do Izzy

Byłem nieprzytomny. Słyszałem dźwięk samochodu zastanawiało mnie czy Izz i jest bezpieczna. Nagle usłyszałem czyjeś głosy chyba to byli Łowcy . Gdy udało mi się otworzyć choć odrobinę oczy zauważyłem jedynie że jestem w samochodzie i gdzieś jechaliśmy cieszyła mnie ta myśl że Iz jest bezpieczna i woda już nie jest zatruta.
(Izz dziękuję;) pomóż reszcie jak chcesz)

poniedziałek, 19 października 2015

Od Izzy do Lucyfera (Event!)

Nie wskoczyłam do rzeki, bo gdy zdałam sobie sprawę, że nie zadziała na mnie, jej przyciąganie natychmiast ustało.
I tak potrafiłam zmieniać się w człowieka, więc co może mi się stać?
Ale zaraz... Przecież Lucyfer może się przemienić.
Wciągnęłam powietrze i wskoczyłam.
Woda była całkiem ciepła.
Chłopak leżał na dnie. Był człowiekiem.
Wyciągnęłam go i rzuciłam w najbliższe krzaki.
Usłyszałam głos samochodu.
Zrozumiałam ,że muszę uciekać jak najszybciej.
Łowcy
***
Lina z żelaznymi kulami na końcu owinęła się wokół moich rąk i nóg.
Wiedziałam ,że jak mnie złapią to będzie już żadnych szans na przeżycie.
Mogłam tylko starać się utrzymać bezruch, i mieć nadzieję, że mnie nie zauważą

(Lucyfer?)

Od Tene do Izzy (Event)

Ocknęłam się. Podnioslam głowę, ale czaszkę rozdarł mi ból.
- Spokojnie nie ruszaj się. - To był głos Renne
Z poprzedniego dnia miałam pustkę w głowie.
- Co wczoraj się działo? - Zapytałam
- Bracia ognia - zdołała wykrztusić.
Wspomnienia napłynęły. Bracia ognia, Izzy odepchneła mnie i wpadłam w ramiona Renne, która zabrała mnie tutaj. Gdzie jest teraz Izzy? Muszę ją znaleźć.
- Gdzie ją zabrali? - zapytałam
Renne pokręciła łbem na znak że nie ma pojęcia.
Skup się. Zamknęłam oczy i spróbowałam nawiązać połączenie z moją parabati.
Skupienie.
Zobaczyłam rozmazaną scenę, która powoli zaczynała się wyostrzać.

niedziela, 18 października 2015

Od Izzy do Tene (Event!)

Czułam, że nie powinnyśmy z nimi teraz walczyć.
Było ich dwóch, plus mnóstwo ognistych slugusow, których ze sobą przywieźli. 
Praktycznie nie miałyśmy szans.
Ale furia była tak wielka, że nie myślałam logicznie.
I to przeze mnie to wszystko się stało.
Warknelam w dziwnej imitacji smiechu i jednych ruchem zabiłam sługę.
Ognisci rzucili się do walki.
***
Ból był okropny.
Czułam zawroty głowy i okropne mdłości.
Czułam ,ze zaraz zemdleje i stoczę na dol.
Wprawdzie była tam jakaś rzeka, ale nieprzytomna i tak nie miałabym żadnych szans.
Cieszyłam się chociaż , że odciągnełam ognistych od Tene i zdołałam przekazać ją Renne.
Płatki wokół mnie zmieniły kolor na fioletowy, co znaczyło,  że są już bezpieczne.
Uśmiechnęłam się do siebie.
Skoczyć, czy zostać spaloną/porwaną/zabitą przez tych głupców szukających mnie 5 metrów dalej???
Parsknelam śmiechem,  nie dbając juz o dyskrecję i skoczyłam.
Woda była zimna, a moja kostka wykręcona od zderzenia z wodą.
Umysł wyczerpany a mięśnie zdretwiałe.
Cholera.
Mogłoby być lepiej.
Ruszyłam powoli ku brzegowi.
Czułam, że rana na głowie, nie ma zamiaru się zasklepic.
Gdy już prawie zapadłam się w ciemność, poczułam czyjeś silne ramię, ciągnące mnie do powierzchni.
-Zaniosę cie na brzeg. Odpocznij. - powiedziała Eline, moja zmarła przyjaciółka.
(Tene? Sorry, że tak późno)


Od Lucyfera do Izzy (Event!)

Izz zaczęła liczyć.
- Raz... dwa... trzy!
Zanim zdarzyła wystartować, skończyłem na nią i łapami zakryłem jej oczy, dzięki czemu pokazałem jej to co chciała i co ja chciałem.
Następnie zszedłem z niej. W tej wodzie coś mi nie grało.
-Kiedyś chyba słyszałem o takich wodach...
Zanim podeszłem do wody odwróciłem Iz tak na wszelki wypadek żeby tu nie wyskoczyła jak stracę kontrole nad mocą. Podeszłem do wody, dzwięk brzmiał wyraźnie spojrzałem w dol.
Coś się tam znsjdywalo. Wziełem wdech i wskoczyłem do wody po połowie drogi nie mogłem utrzymac iluzji bo bym utonął. Wszystko zależy od Iz i czy posłucha po jej próżny by się stamtąd nie ruszała aż wrócę. Na dnie znalazłem zaklęty wisior. By się go pozbyć otworzyłem portal i go tam wrzuciłem. Następnie szybko zacząłem płynąć na powierzchnie . Jednak przed samym końcem zabrakło mi tlenu.
(Izz wszystko zależy od ciebie;) )

Nowa wadera!


Imię wilka: Koki, (woli przezwisko)
Przezwisko /Pseudonim: Uroko
Płeć: wadera
Wiek: 5 lat (nieśmiertelna)
Historia: żyje od dawna i trudno to uwierzyć ale ma rodzinę z dwóch wymiarów. Mimo wszystko woli mieszkać tutaj.
Cechy Charakteru: mila ,uprzejma, zawsze uśmiechnięta ma w sobie dużo dobra, ale jak coś zagraża jej bliskim lub przyjaciołom których uważa za członków rodziny, zmienia się nie do poznania. Odziedziczyła ten dar po ojcu.
Rodzina: w innym wymiarze, matka nie żyje
Żywioł: równowaga, światło
Stanowisko: Zabójca
Moce: iluzja, trucizna w pazurach, zmiana wyglądu
Nora: LINK
Zauroczenie: brak
Zwierzę -
Wygląd zwierza -
Kontakt: yuki21
Ciekawostki Lubi:
słodycze, 
widok krwi (tym się nie chwali :-)),
oglądanie nieba ,
Zabawy!
Nie cierpi kwaśnych rzeczy
Inne zdjęcia 
,
2,
3,

czwartek, 15 października 2015

Od Izzy do Lucyfera

Nie potrafię - chciałam szepnąc powiedzieć krzyknąć
-Czujesz ten zapach?
W powietrzu unosiła się złota mgiełka o ostrym, nieprzyjemnym zapachu.
-Nawet go widzę.
-Chodźmy zobaczyć o co chodzi.
-OK.
Ruszyliśmy za mgiełką. Po kilku minutach woń stała się bardziej uporczywa.
Wdzierala się w płuca i sprawiała ,ze powietrze było ciężkie i gęste.
Czułam się jakbym oddychala trucizna pływająca wśród resztek świeżego powietrza.
W końcu doszliśmy do centrum problemu.
Do rzeki.
Pływała w niej złota ciecz. Gdyby nie duszace opary myślałambym, ze szczęśliwe trafiłam na Oazę Uzdrawiającej Wody.
Niestety, to wyglądało na coś wręcz odwrotnego.
Ta rzeka była błyszcząca,  niebezpieczna i mówiąca wręcz "Napij się, no dalej. Wiem że chcesz"
Nagle poczułam suchość w gardle.
Przecież jeden drobny łyczek nie zaszkodzi...
Spojrzałam na Lucyfera.
-Pijemy?- zapytał
-Na trzy. -odpowiedziałam.
Wiedziałam, że głupia decyzja, czułam ,ze i tak się nie powstrzymam.
(Lucyfer? Nie wiem czy mogę ci zaufać..)

niedziela, 11 października 2015

Event

Rozpoczynamy event
Tu wasza kochana Tene (ta skromność)
Przepraszam, że trochę się opóźniło. Nie miałam dostępu do Internetu.
Podsumowując wcześniejszy post:
  • Nasze wody są zatrute
  • Brakuje pożywienia
  • Ścigają nas Łowcy
Prawdopodobnie będziecie podzieleni na grupy, a każda będzie miała swoje zadanie.
Proszę o podpisanie się pod tym postem.
W komentarzach oczywiście.

czwartek, 8 października 2015

Rozpoczynamy event!

Zaczynamy event!

Odkąd w rzekach płyną złote smugi, wszelka roślinność zaczęła umierać. Drobne zwierzęta zostały otrute, a wilki dopadła niezwykła przypadłość.
Po tym jak magia zaczęła umierać, wraz ze światem pojawiły się nowe niebezpieczeństwa.
Łowcy rozpoczęli poszukiwania.
Teraz, polują na nas. Wiedzą już gdzie jesteśmy.
Jesteśmy osłabieni, a oni wykorzystują naszą bezsilność.
Nie potrafimy opanować naszych mocy, rządzi nami pełnia.
Ci którzy nie napili się z żadnej z rzek, umierają na odludziach.
Innych, codziennie ścigają Łowcy.
Teraz, nie ma dla nas bezpiecznego miejsca.

Event rozpocznie się 9 października i będzie trwał 2 tygodnie. (Jeśli zajdzie potrzeba możemy go przedłużyć).
Tematyka eventu rozciąga się pomiędzy problemami z brakiem podstawowej żywności, a walką z Łowcami.

"Problem rozpoczął się przez przypadek. Torba z zakazanymi eliksirami wylała się i zatruła miejsce z którego wypływają nasze rzeki.
Wśród nich przeważa ten, zmieniający nasz fenotyp w połowie na ludzki, choć pojawiają się również inne, niezidentyfikowane."

Od Renne do Willa

Powolnym krokiem zblizalismy się do jaskini.
Odgarnęłam liany zastępujące drzwi i wpuściłam kulejącego Willa.
W środku znajdowały się tylko skalne półki i kilka wazonow z kwiatami.
Nie zdążyłam zrobić żadnych zapasów, a przecież doroslemu wilków nie starczy jeden królik dziennie.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Mój wzrok spoczął na torbie z eliksirami.
Była to jedyna rzecz, która została mi z poprzedniego życia.
Spojrzałam na przyjaciela. Chyba zauważył na co wcześniej patrzyłam.
-Co tam jest?
Skuliłam się trochę.
-Obiecujesz ,że nikomu nie powiesz?
Skinął głową.
Wzięłam torbę w żeby i ruszyłam ku mojemu ulubionemu miejscu.
Will pobiegł za mną.
Dotarliśmy na miejsce. Było to miejsce gdzie ze skał wypływały wszystkie rzeki.
Tam wyjęłam jedną z bardzo wielu złotych butelek.
Napiłam się zawartości.
Otoczyło mnie światło. Z daleka dobiegały mnie krzyki przyjaciela.
Wzięłam kolejny łyk.
Poczułam ból.
Światło urosło i otoczyło mnie całą.
Krzyknęłam.


***
-Renne? Renne!
Powieki nie miały siły się otworzyć.
-Renne? To ty? Coś Ci się stało?
Uchyliłam tylko jedną z powiek.
-Wiiiill?
-Renne! Co ci się stało... Ta mikstura... Ja tak przepraszam...
-Cooo!?
Wstałam. Poczułam okropny ból w nadgarstkach.
W nadgarstkach?
Zdałam sobie sprawę, że jestem człowiekiem.
-Przepraszam -powiedział i zamknął oczy.
-Co się stało???
-Ja... ja wyrwałem Ci tę butelkę... i wrzuciłem ją do wody... I wtedy ty spadłaś na ziemię i...
-I?
-I... I spadłaś na te torbę...
-Tak? -zachęciłam go z coraz gorszymi przeczuciami.
-I wszystko wylało się do rzek. - zakończył jednym tchem.

(Will?)

Od Lucyfera do Izzy

Otworzyłem oczy i podniosłem się ale nie byłem w ciele tylko wyżej. Ujrzałem mrok, a w nim Izzy z białą postacią. Krzyczałem, ale Izzy chyba mnie nie słyszała.

***
Nagle znalazłem się spowrotem na Ziemi ale czułem się nieswojo. Gdy zobaczyłem Izzy oczy zaszły mi mgłą. Moje usta coś mówiły, ale to nie ja.
-Więc kto?-słyszałem coś
-"Nie słuchaj aniołów, zaufaj swemu przyjacielowi, chociaż nawet jednemu nie pozornie słabemu...."-Reszta mi się urwała , gdy znowu widziałem zauważyłem, że Iz płacze.
-Co się stało?-zapytałem ale wadera nie odpowiedziała
-Iz proszę zaufaj mi.
Oczy wadery jakby zaiskrzyły...
(I co ty na to Iz?)

niedziela, 4 października 2015

Od Izzy do Lucyfera

Mój instynkt zabójcy pojawił sie kiedy nauczyłam się chodzić.
Teraz, kiedy miałam przed sobą żywe cele, krew mojej matki dala o sobie znak.
Skoczyłam na demona.

Ciemność.

***

Wokół mnie była pustka.
Gdzieś na dole moje ciało szarpane było przez demony, ale tutaj nie odczuwałam najmniejszych nawet tego skutków.
Moja dusza o czerwonawej poświadczenie, lewitowala wśród próżni.
Wokół mnie przewija się sceny z mojego życia.
Początki, anioły,  które próbowały sprawić bym mogła być normalna.
A późnej demony, tortury i ta wielka nienawiść,  która urosła w moim sercu.
Skulilam się,  próbujac nie myśleć o przeszłości.
Zacisnelam dłoń. Zdałam sobie sprawę ,ze przyjęłam postać człowieka. 
Więc to jest moja pierwotna forma?- zapytałam sama siebie.
-I tak, i nie. - odpowiedział głos z tylu.
Odwróciłam się i natychmiast tego pozalowalam.
Obok była postać ze światła. Nie dało się tego inaczej określić.
Światło płynęło, że wszystkich stron i otulało mnie swą poświatą.
Po raz pierwszy od tak wiele, wielu lat poczułam, że wszystko będzie dobrze.
-Isabelle. -głos był tak miękki.
Mogłabym go słuchać godzinami.
-Isabelle. - głos był bardziej natarczywy.
Spróbowałam skupić się na postaci, ignorując poczucie ulgi i radości.
-Taaak? - zapytałam rozmarzonym glosem.
Anioł otworzył usta.
I wdety pojawiła się ciemność.
Nie była już taka sama, przyjemnai ciepła.
Ta, była nieprzyjemna, wręcz przerażająca.
W powietrzu wisiało napięcie.
-Nie słuchaj aniołów. -powiedział głos Lilith. -To zdradliwe istoty. -dokończyła moja matka.
Po chwili spadłam na ziemię. Do świata rzeczywistości.
Gdy tylko oprzytomnialam do przyszło mi pytanie.
Co było tak ważne,  że chciał mnie przedtem ostrzec?

(Lucyfer?
Jak to imię pięknie wpasowalo się do kontekstu :-) )


czwartek, 1 października 2015

Od Tene do Izzy

Gdy wydawało mi się, że z nim skończyłyśmy usłyszałam
Nigdy mnie nie złamiecie
To nie była Izzy
Krew za krew
Jak na zawołanie oczy mi zaszły mgłą, a z brzucha trysnęła krew.
Nic nie widziałam.
Nie wiem gdzie była Izzy
Isabelle Izzy gdzie jesteś
Wołałam w myślach
Jestem ja Ogień
Co? O co chodzi?
Nagle zobaczyłam Izzy leżała z drugiej strony basiora.
Ktoś mu pomógł
Byli tam we dwoje.
My obie na nich dwóch
Trochę nie równe szanse.
Podniosłam się i zawyłam
Izzy poszła w me ślady
Rzuciłyśmy się na nich z furią
Nie warto nas gniewać
Później wszystko potoczyło się zbyt szybko...
***
Następnego ranka obudziłam się cała obolała
Izzy? zawołałam