środa, 17 czerwca 2015

Od Renne do Willa

Poszliśmy do Tempestas.
Co jak co ,ale w dziedzinie demonów była specjalistką. Byłam pewna ,że Isabelle lub Tenebrae również ,by sobie poradziły ,ale one miały teraz własne problemy i nie byłyśmy ze sobą tak blisko jak ja z białą waderą.
Jej nora przypominała jaskinię Śmierci. Była pełna krętych korytarzy i ciągnęła się przez ogromne tereny. W środku była przerażająca ,ale i piękna. Pajęczyny zwisające z sufitu pokryte były kropelkami lodu,  liany spływające po ścianach zakończone były czarnymi różami które wydzielały zapach wygranej i niebezpieczeństwa.
Sama Tempess znała te podziemia jak własną kieszeń, więc nie zdziwiło mnie wcale, gdy nagle pojawiła tuż za nami.
-Witajcie nieproszeni goście. -szepnęła z konstrernacyjnym uśmiechem.
Will podskoczył w miejscu, a ja choć dobrze wiedziałam ,że wkrótce się pojawi, wzdrygnęłam się na całym ciele.
-Przyszliśmy do Ciebie w sprawie pewnego demona, który próbował nas zabić. -rzuciłam jakby od niechcenia.
-Ach. Więc temu zawdzięczam te niechcianą wizytę. No, cóż demon jak demon. Lubi zabijać.
Na twarz Willa wstąpił dziwny uśmiech. Nie potrafiłam go rozszyfrować.
-To pomożesz?
-W czym ? -udała zdziwioną.
Przewróciłam oczami i użyłam wypróbowanej sztuczki.
-Proszę, proszę,proszę,proszę. -moje słodkie oczka zawsze działały.
Westchnęła i kazała zaprowadzić się do demona.
Gdy szliśmy pośpiesznym krokiem, nagle nastawiła uszu i pobiegła w drugą stronę.
-Kolejne demony. -cicho stwierdził mój towarzysz.- Też ich wyczuwam.
Ciemne kształty poruszyły się w krzakach. Zamarłam.
Usłyszałam stłumiony warkot.

(Will?)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz