Głos był coraz wyraźniejszy zaówarzyliśmy wielkiego olbrzyma wiec zaczęliśmy uciekać. Pech chciał ze trafilismy na mur a wtedy z nieba zleciał złoty smok i zaatakował olbrzyma wtedy my wrucilismy na bezpieczne tereny. Wyłorzyliśmy sie na trawie a ja zaczełam sie śmiać.wilki połączyli namnie dziwnie. -Szczego sie smiejesz? -Przepraszam ale to dlamnie była wielka frajda. -Frajda? Przecierz prawie zgineliśmy! -Fakt ale przecierz nic nam nie jest ,wiec poco sie smucić. Jedynie co zostało to niesamowite wspomnienia. Nagle rozległo sie wycie........
(Araszi? Tobias?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz