poniedziałek, 8 czerwca 2015

Od Tene do Izzy

Szłyśmy i szłyśmy. Nocny wiatr wiał nam w pyski. Za nim dotarłyśmy do jaskini Temp zaczęliśmy rozmowę.
- Jak myślisz. O co chodzi z przepowiednia?
- Sama nie wiem.  - odpowiedziała.
Widać i słychać było w jej głosie, że jest zmęczona
To przeze mnie. 
To moja wina 
Nic dla niej nie znacze
I jest tylko ból
I cierpienie
ból
I cierpienie
Tylko to mi pozostało
Szłyśmy tak jeszcze bardzo długo
W końcu ja przystanęłam.
Zapomniałam
Ale jestem głupia
głupia
głupia
głupia
głupia 
głupia 
głupia 
głupia 
jestem głupa
baaaaaardzo
gupia
Mam przecież wielką siłę woli. Zatrzymałam się. Skupiłam. Pomuślalam o naszych jaskiniach w sąsiedztwie. O drzewach. Starałam się przywołać tamten krajobraz.
Udało się.
Byłyśmy w swoich jaskiniach.
Bałam się ze Izzy zrobi mi wyrzuty jutro rano.
***
Wstałam bardzo wcześnie. Wcześniej od porannych ptaków.
I napisałam tylko kilka słów.
Przepraszam za wczoraj.
Zamierzałem pobyć samą. W otoczeniu natury i ciszy.
Zaczęłam iść więc dróżką.
Gdy dotarłam do polanki zaczęłam oglądać wschód słońca.
(Izzy? Sorry nie mogłam pisać)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz