-Co to za coś?! - krzyknąłem. Nie wiem, czy byłem bardziej zdziwiony czy przestraszony nagłym atakiem. W tamtej chwili myślałem tylko o tym, żeby ratować Renne. Zasłoniłem ją i wzniosłem ścianę ze skały przed nami.
- To demon. Jego obecność oznacza tylko jedno - kłopoty.
- Nie będę dopytywać. - odpowiedziałem przez ramię. W tym samym momencie potwór rozbił moją obronę ognistą kulą. Odłamki popchnęły mnie na wilczycę. Szybko wstałem i otrzepując się spojrzałem na nią. Czy mi się zadawało, czy ona się zarumieniła? Zrobiłem to samo, ale zachowałem zimną krew i zawołałem: - uciekaj! Szybko! - Kiedy zaczęła biec, skupiłem się i zamknąłem demona w kamiennej pułapce. Popędziłem za nią.
- Nic ci nie jest?
- Nie, chyba...
- Uff... - Odetchnąłem z ulgą. - Musimy znaleźć kogoś, kto nam pomoże. Sami nie unieszkodliwimy tego upiornego mordercy.
- Proponowałabym Tempress.
- Nie znam jej dobrze, ale skoro tak mówisz, to chodźmy do niej. - Mimo tego, że jeszcze chwilę staliśmy na krawędzi życia i śmierci, uśmiechnąłem się.
(Renne?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz