A przedemną stała zimna postać. Ze złośliwym usmiechem. Nie obchodziło ją nic. Oprócz mnie. Jakby nie mogła na chwilę skupić się na czym innym.
Jej oczy zionęły pustką. Były czarne. Czarne, puste oczodoły. Czarne włosy rozwiewane były przez wiatr. Paznokcie pomalowane na czarno. I upiornie blada skóra. Wyglądała jak postać z najstraszniejszego biało- czarnego horroru. Gdyby nie pewien szczegół. Krew na jej ustach.
Stałam w pentagramie. Wiedziałam ,że powinnam uciekać. Nogi odmówiły mi jednak posłuszeństwa.
Wokół mnie były świece. Ból w łapie stawał się nie do zniesienia. Czułam się jakbym miała ją w żywym ogniu. Oczywistym było ,że biorę udział w jakimś rytuale. Pytanie tylko: W jakim?
I w jakim celu właśnie ja zostałam do tego użyta?
Królowa Piekieł weszła do okręgu. Moje ciało płonęło.Chciałam już tylko umrzeć. Wyjęła nóż. I zaczęła rzeźbić nim w mojej łapie. Krew kapała na runy z pentagramu. A ten przy każdym takim spotkaniu wydawał dźwięk nieokiełznanych płomieni.
Dlaczego nie mogę po prostu umrzeć?
(Tene?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz