Ból był okropny.
Ale nie to było najgorsze.
Światło świeciło prosto w oczy.
Wokół mnie siedziało mnóstwo ludzi, ale widziałam tylko cienie sylwetek.
-Kim jesteś, wilku?
Odwróciłam głowę w kierunku głosu.
-Jestem... Merry.
Rozbłysło światło, a prąd przeszedł przez moje ciało.
-Nie kłam. To Ci nic nie da.
Westchnęłam i opuściłam głowę.
-Jestem Isabelle.
Ktoś z tyłu wydał zdenerwowane parsknięcie.
-Mów wszystko, głupcu.
-Jestem Isabelle, córką Lilith...
-To demon! - ktoś pisnął.
-Zamknijcie się! - wrzasnął inny głos. -Córko Lilith, wiedz, że zostaniecie zniszczeni. Wasze stado opanowała nadprzyrodzona zaraza, która już nigdy nie odpuści. A naszym zadaniem jest was wykończenie. To nasze jedyne i ostatnie ostrzeżenie. Albo sami się zabijecie, albo my to zrobimy, sto razy boleśniej.
-Już?- spytał poprzedni głos
-Tak. Jest wasza.
Mechaniczne pasy opadły, światło zgasło, a poczułam tysiące uderzeń naraz.
But trafił mnie w głowę, a czerwień pojawiła się wokół.
-Przestańcie. Ma przekazać wiadomość pozostaaa...
(Tene?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz