Nie potrafię - chciałam szepnąc powiedzieć krzyknąć
-Czujesz ten zapach?
W powietrzu unosiła się złota mgiełka o ostrym, nieprzyjemnym zapachu.
-Nawet go widzę.
-Chodźmy zobaczyć o co chodzi.
-OK.
Ruszyliśmy za mgiełką. Po kilku minutach woń stała się bardziej uporczywa.
Wdzierala się w płuca i sprawiała ,ze powietrze było ciężkie i gęste.
Czułam się jakbym oddychala trucizna pływająca wśród resztek świeżego powietrza.
W końcu doszliśmy do centrum problemu.
Do rzeki.
Pływała w niej złota ciecz. Gdyby nie duszace opary myślałambym, ze szczęśliwe trafiłam na Oazę Uzdrawiającej Wody.
Niestety, to wyglądało na coś wręcz odwrotnego.
Ta rzeka była błyszcząca, niebezpieczna i mówiąca wręcz "Napij się, no dalej. Wiem że chcesz"
Nagle poczułam suchość w gardle.
Przecież jeden drobny łyczek nie zaszkodzi...
Spojrzałam na Lucyfera.
-Pijemy?- zapytał
-Na trzy. -odpowiedziałam.
Wiedziałam, że głupia decyzja, czułam ,ze i tak się nie powstrzymam.
(Lucyfer? Nie wiem czy mogę ci zaufać..)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz