Przechadzałem się po terenie nowej watahy. Nad sobą zobaczyłem duży cień i czyjś głos. To był smok słowa które usłyszałem to były do mnie. Powiedział mi,żebym za nim pobiegł. Durny posłuchałem go i pobiegłem za nim. Biegłem tak do południa. Gdy smok wylądował a ja się zatrzymałem to wtedy zorientowałem się,że jestem poza terenami watahy. -Czego o de mnie chcesz? -Mój świat potrzebuje pomocy. W zamian za twoją pomoc otrzymasz młodego smoczka dobrze? -Dobrze. Jaki macie problem? -Pewien wilkołak odkrył nasze królestwo teraz nas atakuje. Wiele smoków jest już rannych i zabitych. Legenda mówi,że tylko ty możesz uratować nas. -Ja?! -Tak.Teraz wchodź na mój grzbiet do naszego królestwa jest bardzo daleko. Posłusznie wszedłem na jego grzbiet a on wzbił się w powietrze i poleciał z ogromną prędkością przed siebie. Na następny dzień wylądowaliśmy przed zamkiem. Wszędzie było mnóstwo smoków. To było niesamowite. W pewnej chwili przed nami wylądowała straż królewska i wprowadziła mnie do zamku przed oblicze króla. -Więc to ty jesteś ten Araszi co ma nas uratować? -Tak Panie. Przynajmniej tak myślę. -Więc nie myśl tylko uwierz w to. -Dobrze.-odpowiedziałem trochę zdezorientowany. Król kazał straży zaprowadzić mnie do mojego pokoju. Pokój był w sam raz dla wilka. Postanowiłem,że do pokoju wrócę później a teraz sobie pozwiedzam. Wybiegłem z zamku i poszedłem do miasta. Było tam bardzo dużo smoków i sklepików. Smoki sprzedawcy częstowali mnie różnymi smakowitymi potrawami. W mieście poznałem dużo przyjaciół,a do zamku wróciłem dopiero w nocy. Poszedłem szybko do swojego pokoju i zacząłem wpatrywać się w niebo. Gwiazdy formowały się w różne gwiazdozbiory przedstawiające smoki i wilki. Przy podziwianiu gwiazd przysnąłem.
Ciąg Dalszy Nastąpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz