Powoli przechadzałam sie po watasze. Tene została gdzieś z tyłu a ja miałam dość dużo własnych problemów i wcale nie miałam zamiaru się nikomu spowiadać.
Nawet Tene?
Moje myśli ni dawały mi spokoju.
Nie.
Potrząsnęłam głową i spróbowałam wtopić się w normalne życie watahy.
Renne stała na uboczu i cichutko rozmawiała z Willem.
Widać było ,że jej nieśmiałość daje jej się we znaki. Gdy tylko zobaczyła mnie, spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem mówiącym:
“Proszę, zajmij go czymś żebym mogła ucieć…”
Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się w myślach.
Trochę dalej stała Tempess z jakimś skrzydlatym basiorem ,który wyraźnie wpływał jej na nerwy. Odpowiadała mu bardzo zdawkowanym tonem i co chwila przewracała oczami.
Ach, ta moja siostrzyczka. Jak zawsze nie do poprawienia.
Zza laskiem jakaś wadera gadała z Araszim. To był chyba ten od smoków…
Znów popadłam w zamyślenie.
Wyrwał mnie z niego głos Tene. Rozejrzałam się. Zatrzymała ją jakaś wadera i zaczęły rozmowę. Wydawało mi się ,że to Lotte.
Następnie usłyszałam rozmowę dwóch cichych głosów. Dobiagały one z jaskini w której były Exelie i Eleonora. Biedne, chyba obie się rozchorowały…
-Izz!
Odwróciłam się.
-Izz, szukam Cię po całej watasze!
Całej? I to dosłownie.
Zaśmiałam się.
-Dlaczego?
-Poszłaś tak sobie i zostawiłaś mnie tam.
-No bo wiesz.... -zawiesiłam głos, zdając sobie sprawę ,że wszyscy się na nas patrzą.
Tene też to zauważyła i delikatnym ruchem wciągnęła mnie w krzaki. Dalej rozmawiałyśmy szeptem.
-Boję się ,że coś Ci zrobię.
-Że uznasz ,że jestem ciastkiem i mnie zjesz?
Roześmiałam się.
-Nie. Boję się ,że moja matka wykorzysta mnie ,by Cię opętać.- rzekłam wczuwając się w jakiś intensywny zapach.
-A ja boję się ,że ogniści tu wrócą i narobią zamieszania.
-Och. -nie pomyślałam o tym.
-No widzisz. Każda z nas ma jakiś strach.
-Wiem.-ziewnęłam.
Było już póżno a my nadal stałyśmy w tych krzakach. Zaczęło robić się zimno.
-Może pójdziemy do jakiejś jaskini?
-To dobry pomysł. Tylko jest jeden problem. Nasze nory są po drugiej stronie watahy. Najbliższa jest mojej siostry. I to i tak 20 kilometrów stąd.
-Może po prostu prześpimy się tutaj?
-Nie sądzę żeby to był dobry pomysł. Czuję jakieś nieznane zapachy. To pewne słudzy ognistych.
-Ok. westchnęła kiwając głową.
Zmęczone i wyczerpane ruszyłyśmy w stronę odludnego mieszkanka Tempess…
(Tene?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz