piątek, 15 maja 2015

Od Tempestas do Tobiasa

Co za bezczel. Wałęsa się tutaj i ma czelność przybijać mnie do drzewa. Chciałam je podpalić ,ale w porę uświadomiłam ,że muszę od razu pokazywać swoich mocy.
Szarpnęłam się mocno. Uśmiechnął się z satysfakcją.
Złapałam go zębami za skrzydło rzuciłam nim o drzewo.
Natychmiast się podniósł. W jego oczach nie było strachu. Jedynie zaskoczenie/rozbawienie.
Ten gostek zdecydowanie działał mi na nerwy. Rzuciłam się na jego skrzydła i rozszarpałam jedno.
Nie był mi dłużny. Po chwili moja łapa była cała w krwi. Przeklnęłam pod nosem.
Mam go naprawdę po dziurki w nosie. Złość była chyba widoczna na mojej twarzy więc przestał się tak uśmiechać.
Wskoczył na mnie ,ale z łatwością odparłam jego ataki. Nie atakował już z taką samą zawziętością. Chyba nie chciał mnie skrzywdzić ,bo jestem waderą. Pff.
-A Ty kim jesteś? -zapytał Panuś Cztery.
-Alphą.
Pokiwał głową.
-Jeśli już pozbyłaś się chęci zabicia mnie, to może się przejdziemy?
Pff. Przewróciłam oczami i odpowiedziałam głosem pełnym jadu i sarkazmu.
-Jeśli chcesz z kimś pójść na herbatkę to lepiej idź po moją siostrę. Na pewno ma jeszcze jakieś ciasteczka. Może Cię poczęstuje.

(Tobias?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz