Szłam,szłam i szłam i oczywiście ja jakto ja musiałam się zgubić.
Nagle wpadł na mnie jakiś basior.
Rzucił się na mnie i zaczął mnie atakować. Gdy skapnęłam się ,że serio chce mi coś zrobić nie pozostawałam mu dłużna. Wbijałam pazury w jego gęstą, czarną sierść.
Z przykrością zauważyłam ,że jest bardzo
Zauważyłam również ,że atakuje tak jakby nie chciał dotknąć moich skrzydeł, głowy, ogona ani nawet łap. Co ograniczyło go do najbardziej bolących miejsc na moim ciele.
Rozłożyłam skrzydła i wzniosłam się do góry.
-I co teraz zrobisz, wilczku?
Uśmiechnęłam się pełne satysfakcji.
-Podlecę do Ciebie ślicznotko.
Uśmiechał się szerzej niż ja.
-Nie nazywaj mnie tak! -warknęłam
Udał ,że nie słyszy. Przywołał skrzydła.
Odleciałam.
-Nie uciekaj, złotko!
Zapomnij.
Zaraz co on robi ????!
******
Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból Ból
Ból to jedyne co czuję.
Jestem związana.
A prócz tego wiem tylko jedno.
Moje serce płonie.
(Tene?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz