wtorek, 21 kwietnia 2015

Od Tene do Izzy

Obudziłam się. W sumie to już drugi raz. Jestem, cud, wolną. Nie mam łańcucha. Tym razem jestem w zamkniętym, białym pokoju. Zamiast ścian i sufitu są okna. Chwila. Na zewnątrz nie jest aż tak pieknie. To iluzja. Wiem o tym. W pokoiku jest tylko łóżko przykryte jedwabnym kocem z wychawtowanymi białymi kwiatami. Oprócz łóżka jest tu też stolik z brązowego drewna. Podłoga nie jest taka jak ściany. Przykryta jest delikatnym dywanem przypominającym pióra. Czuć pod nim twarde deski.

Chwila.
Jeszcze jedna.

Tu jest za pięknie. Ci dwaj nas tu trzymają!!!

Czar prysł.

Leżę skuta złotawym łańcuchem. Jestem w ciemności.
Widzę okryte jedwabiem ściany. To dla zmylenia orientacji.
- Brawo Tene - powiedział głos

To ostatnie co usłyszałam. A potem zapadła ciemność.

(Izzy? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz